środa, 18 lipca 2018

Iluzje, projekcje, nienasycenie... i doskonały świat!

Istnieje wielka iluzja w zagubionym umyśle. Świat i moje życie powinno wyglądać tak i tak. Tak się myśli w naszych głowach. Świat powinien być inny niż jest. Każde "ja" zbudowane z myśli ma wizję tego, jak powinno być. Wizja ta działa jak nakładka na to, co jest. Umysł projektuje swoją wizję, poszukując jakiegoś ideału, stwarza niebywałe napięcie i lęk. Na podstawie pewnych danych wytwarza on bowiem projekcję, do której chce dążyć. Projekcja ta wydaje się być prawdziwa. Chcę mieć męża o taki oto cechach. Pragnę żyć w taki i tylko w taki sposób. 

W gruncie rzeczy w tym układzie wszystko to jest jedynie wy-obrażeniem (obrażenie następuję, gdy nie dzieje się to, czego się oczekuje). Podzielony umysł działa jak projektor. Rzuca na ścianę obraz, który istnieje w nim samym. Umysł jest skonstruowany z tego, co zna. W tym co się zna zawsze istnieje niedosyt, więc szuka on czegoś, co dałoby mu zaspokojenie. Szukanie to przybiera formę pragnień, żarliwych braków, niebywałych głodów. Więcej pieniędzy, lepsze relacje, pobożniejsze modlitwy. Szukanie to jest właśnie projektowaniem. Kiedy następuje zwarcie w projektorze albo gdy sam zauważa on, że wszystko co stwarza jest prawdziwie tylko w samej strukturze projektowania, mechanizm zawiesza się. Zawieszenie to może stać się drogą ku Wolności, która istnieje głębiej i prościej niż w powierzchownym umyśle, choć czasem bywa niezwykle dramatyczna i bolesna. Chodzi bowiem o śmierć małego ja, o śmierć utożsamienia z projektorem, o śmierć iluzji. Śmierć bez samobójstwa, bez przemocy, bez krwi. Bezkrwawa ofiara. Nic nie musisz zabijać. Sam skona, gdy zobaczy, że sens, który projektuje jest bezsensu.

Dlatego Nietzsche ogłaszający śmierć Boga może być jednym z żywotniejszych energii mesjańskich. Nie żartuję. Bóg umarł. To nie tylko termin. To nie tylko bunt jakiegoś awanturnika albo frustracja nieszczęśnika, co mu życie daje w kość. To stwierdzenie wyłania się z głębi doświadczenia religijnego. Weźmy choćby chrześcijański krzyż, choć z pochodzenia swoiście rzymski. Ochrzczono go później. A Jezus? Jezus zginął. Nie ma Tego, którego wymyślili. Wyobrażenie o Jezusie, który jest mesjaszem, który wyzwoli od rzymskiego okupanta rozpadło się. Przepadło. Bóg umarł. To również głębokie doświadczenie wielu kościołów, a nawet religii. Dziś jest tłem dla religijnych credo, rytuałów i duchowych idei. Jakiś obraz, jakaś projekcja Boga odeszła. Nie ma jej. Została pustka. Święta pustka. Projektor religijny się zawiesił. Bogu dzięki. Choć szybciutko projektory chcą wy-myśleć nowe fantazyjne obrazy boskości.

Gdy projektor rozpędza się w swoich pragnieniach, stwarza niebywałe ilości obrazów, obiektów do których chce dążyć. Nowe meble, nowy samochód, nowe studia, nowa religijność... Poszukiwanie to daje ukojenie jedynie na chwilę. Po sekundzie odczuwa się jeszcze większą pustkę, więc poszukiwacz wzrasta. Ból z powodu gonitwy i niemożliwości dostania się do tego, czego się pragnie zaczyna przeszywać umysł. Nienasycenie. Człowiek jakby kurczy się w sobie. Cierpienie wynikające z tego skurczu składa się z oporu wobec tego, co jest. Opór, bunt, walka. Miało być inaczej.

A co jeśli ta chwila jest absolutnie doskonała? A co jeśli owo TERAZ to pełnia życia? Oczywiście umysł może odpowiedzieć na to jedynie coś w stylu: czysta bzdura, same wymysły, nie praktyczne, mam cierpieć całe życie? itp.

Często wydaje się, że życie jako wydarzenia, sprawy, relacje nie są takie jak powinny być. Moja dziewczyna, moja praca, moja codzienność… Wszystko to do bani. Miało być inaczej. Powinno być inaczej. Myśli te są zaporą dla Życia jako czystej obecnej chwili, która nie potrzebuje ani partnera, ani pracy, ani codzienności. A z drugiej strony wszystko co się w niej pojawia, więc również partner, praca, codzienność, zaczynają być dokładnie takie jak powinny być. Czyli jakie? 

Idealne. Niepowtarzalne. Pełne Życia. Pełne obecności, szerokości i przejrzystości. Problem przestaje być problemem, a staje się wyzwaniem, przygodą. Wróg przestaje być wrogiem, a staje się kimś kto wewnętrznie walczy, kto potrzebuje być zrozumianym i przyjętym. Niebezpieczny muzułmanin, durny sąsiad, wredna teściowa… Jedynie projekcja.


Świat taki jaki jest, jest doskonały. Ty jesteś doskonały. Nie wierz projektorowi. Nie walcz z nim. Niech projektuje. Ty nim nie jesteś.

niedziela, 1 lipca 2018

Seksu naszego powszedniego...

Intymność, czułość, bliskość, zmysłowość, pieszczoty... Seksualność to przepiękna siła, która zadziwia mnie od dawna. Jednocześnie wychowany zostałem w środowisku religijnym (byłem zaangażowany w życie kościoła katolickiego), które albo potępiało doznania płynące z ciała albo milczało znacząco na temat pragnień i doznań seksualnych. Seks mimo wielu zmian w naszym społecznym myśleniu nadal jest tematem tabu albo stał się "behawioralnym zluzowaniem moralnych dyb". Edukację seksualną ogranicza się jedynie do etyki bądź zabezpieczeń przed niechcianą ciążą.  W religiach wstrzemięźliwość i opanowanie są wzniosłymi ideałami. Nie rozmawia się na temat niepohamowanego erosa, który budzi się w młodych ludziach. Nie chodzi tu o potępienie wartości dziewictwa czy braku doświadczeń seksualnych przed ślubem. Inna skrajność traktuje seks jak zwykłe zaspokajanie potrzeb, w której nie istnieje żadna głębia ani duchowość.
W tym tekście chcę jedynie napisać o konieczności uwalnianiu się od lęku przed  seksem i zwróceniem uwagi na konieczność edukacji seksualnej, która pomoże zintegrować tę cudowną przestrzeń człowieczeństwa.

Kiedy będę używał tu słowa "seks" nie będzie mi chodziło o sam akt współżycia. Seks to swoisty modus egzystencji, dzięki któremu człowiek może kochać siebie, świat i innych. To nie sam orgazm, kopulacja czy rozbieranie partnera/ki. Seksualność to sposób przeżywania. Dla mnie przykładem zintegrowanej seksualności był Jan Paweł II. Sposób w jaki spotykał ludzi, jak ich dotykał, jak rozmawiał... Miłość promieniowała z tego człowieka.

Seksualność nie dotyczy jedynie związków i małżeństw. Wszyscy jesteśmy seksualni. Więcej! Cały świat skąpany jest w Erosie. Spójrz tylko na kwiaty na wiosnę, na łona zbóż w lecie, na parujące się zwierzęta, na parki i lasy pełne zakochanych, na przyjaciół we wspólnym byciu, na gotowany obiad... Seksualność jest twórczą żywotną siłą, która nikogo nie pyta czy mu się ona podoba czy nie. Jest i już. Walka w sobie samym przez tłumienie, udawanie, odwracanie uwagi czy zwykłe behawioralne "puszczanie się" nie da nam relacyjnej głębi czy przemienionej świadomości.
W pewnym sensie zamknęliśmy seks w aktach, w czynach, a w zasadzie w etyce i w moralności. Odcięcie od seksualnej siły życia widać również wyraźnie we współczesnym pędzie zawodowym czy w wielkich betonowych miastach, gdzie tysiące singli pędzi za pracą, za pieniądzem, za sukcesem. Odcięci od ciała, ziemi, relacji... Czy musimy kogoś winić za taki stan rzeczy? Nie. Świadomość wystarczy. Ona uzdrawia i prowadzi do pełniejszego życia. Im bardziej akceptujemy, że jesteśmy seksualni, tym łatwiej o integrację.

Seksualność wypierana, która nie zostaje zintegrowana z codziennością żyje własnym życiem. Objawia się w nieznośnych symptomach, w samopotępieniu, w poczuciu winy, w osamotnieniu, w lęku... Gdy jako młody chłopak na spowiedzi wyznałem księdzu o młodzieńczej, nastoletniej masturbacji usłyszałem, że męskie nasienie jest święte i nie wolno mi tego robić. Dla młodego chłopaka, wierzącego jeszcze w bezbłędność autorytetu kapłańskiego, komunikat ten oznaczał: "to, co ze mną się dzieje jest złe i muszę to jakoś powstrzymać". Opowiedział mi jeszcze historię ze starego testamentu, jakie kary czekają tych, którzy dopuszczają się onanizmu. Wraz z upływem czasu musiałem zmierzyć się z tym poglądem i uświadomić sobie, że sucha etyka jako przestrzeganie zasad kompletnie nie integruje człowieka. Nie chodzi o potępianie tego księdza, a o świadomość tego, co komunikuje taka religijność. Ta sytuacja pokazuje jak opinie etyczne i religijne bywają podszyte lękiem. Znalazłem kiedyś w pewnej książce cytat, który pięknie pokazuje "zalęknioną świadomość seksualną" :

"Absolutnie każdą rzecz klasyfikujemy jako dobrą lub złą, słuszną lub niesłuszną, podczas, gdy jest ona tym, czym jest. Ludzie gromadzą mnóstwo wiedzy. Uczymy się tych wszystkich wierzeń, przekonań, morałów i zasad od naszej rodziny, społeczeństwa, religii. Większa część naszych zachowań i uczuć opiera się na tej właśnie wiedzy. Tworzymy anioły i demony, a seks staje się oczywiście największym demonem piekieł. Seks ukazuje się jako największy grzech ludzkości, podczas gdy ludzkie ciało zostało stworzone dla seksu. Jesteś biologiczną, seksualną istotą. Jesteś i już. Twoje ciało jest bardzo mądre. Cała ta inteligencja zawarta jest w genach, w DNA. DNA nie musi niczego rozumieć ani uzasadniać. Ono po prostu wie. Nie ma żadnego problemu z seksem. (...)
Wierzymy w tak wiele kłamstw na temat seksu, że nie potrafimy się nim cieszyć. Seks jest dla zwierząt, seks jest zły. Powinniśmy się wstydzić pragnień seksualnych. Te poglądy na temat seksu całkowicie kłócą się z naturą. Tymczasem jest to tylko sen, ale my w niego wierzymy. Twoja prawdziwa natura rwie się na zewnątrz, bo nie pasuje do tych zasad. Czujesz się winny. Nie jesteś taki, jaki powinieneś być. Jesteś sądzony. Jesteś ofiarą. Wyznacz sobie karę i to jest niesprawiedliwe." (Don Miguel Ruiz "Ścieżka miłości")


Psychoanaliza i inne nurty psychologiczne z niebywałą siłą poprzez naukowe metody ukazały światu jak duża jest rola seksualności w życiu człowieka. Freud, pionier i twórca psychoanalitycznego spojrzenia na świat, widział seks jako jedną ze składowych libido. Zauważył, że w człowieku istnieje sfera popędliwa i choć nie ograniczał do niej jedynie seksu, to wydaje się, że seks pełnił w jego koncepcji nadrzędną rolę. Triada ego-superego-libido to mapa, która ukazuje jak powstają napięcia w życiu człowieka. Libido, które dąży do maksymalizacji przyjemności nie jest akceptowane w społeczeństwie. Powoduje to powstanie aparatu moralnego o nazwie superego, które "podpowiada" jednostce (ego) co wolno, a czego nie. Oczywiście przedstawiam tę teorię w wielkim uproszczeniu. Muszę przyznać, że teoria Freuda pozbawiona jest aspektu duchowego. Współpracownik  austriackiego psychoanalityka Carl Gustaw Jung poszedł nieco inną, w moim odczuciu głębszą i szerszą, drogą rozumienia tego, czym jest libido. Oto fragment z jego autobiografii:

"Problematyczny wydawał mi się przede wszystkim stosunek Freuda do ducha. Zawsze, gdy na światło dzienne wydobywał się obraz duchowości - czy to u człowieka, czy w dziele sztuki - Freud stawał się podejrzliwy, przypisując decydującą rolę "wypartej seksualności". To, co nie dawało się wprost interpretować jako seksualność, określał mianem "psychoseksualności". Podnosiłem na to zarzut, że hipoteza ta, domyślana logicznie do końca, prowadzi do druzgocącego osądu kultury, którą w takim razie należałoby postrzegać jako zwykłą farsę, chorobliwy wytwór wypartej seksualności. "Tak" - potwierdzał Freud. "Tak właśnie jest. To przekleństwo losu, wobec którego jesteśmy bezsilni". Żadną miarą nie mogłem przyznać mu racji lub poprzestać na stwierdzeniu takiego stanu rzeczy. (...)
 Jeszcze dobrze pamiętam, jak Freud rzekł do mnie: "Jung, mój drogi, niech mi pan obieca, że nigdy się pan nie wyrzeknie teorii seksualnej. To rzecz najistotniejsza. Widzi pan musimy stworzyć z tego dogmat, niewzruszony bastion". Powiedział to do mnie z taką żarliwością, tonem, jakim zwykł mawiać ojciec: "Jedno mi obiecaj, drogi synu: że co niedziela będziesz chodził do kościoła!" Nieco zdziwiony zapytałem: "Bastion... przeciw czemu? Na co odparł: "Przeciw zalewowi czarnego mułu..." - i tu zawahał się i po chwili dodał - "...okultyzmu". Co mnie zaniepokoiło najpierw, to słowa "bastion" i "dogmat"; ponieważ dogmat, czyli nie podlegający artykuł wiary, ogłasza się tylko wtedy, gdy na zawsze chce się wyrugować wszelkie wątpliwości. Nie ma to nic wspólnego z sądem naukowym; wiąże się z osobistą żądzą władzy". (Jung "Wspomnienia, sny, myśli")

Wizja Freuda i Junga ciągle pulsują w naszej kulturze. Obyśmy doszli do głębokiego pojednania i przekroczenia materializmu i pozytywizmu. Seks jest ważny, ale życie człowieka to o wiele więcej i głębiej niż wcielony eros.


Chciałbym tu polecić jeszcze jeden tekst. Jest to fragment  z Drogi Mistrzostwa, w którym to Jezus mówi o seksualności. Perspektywa tu ukazana jest swoistą "duchowością seksu", która pięknie pokazuje czym może stać się seksualność, gdy uwolnimy lęk i poczucie winy. Nie jest istotne czy wierzysz, że słowa te wypowiedział sam Jezus czy nie. Wsłuchaj się w treść tego przesłania:

"Ukochany przyjacielu, powiedziałem już wiele razy, że wszystkie wydarzenia są neutralne, wszystkie doświadczenia są neutralne. Będą więc one dokładnie tym, czym postanowisz, aby były. Seksualność… Większość umysłów w twoim świecie kojarzy ten termin ze specyficznym zestawieniem ze sobą fizycznych ciał i pewnego rodzaju obmacywaniem z użyciem dłoni, ust, języków i co tam jeszcze macie. Zaprawdę jednak jest to jedynie zewnętrzne odzwierciedlenie, symboliczny wyraz energii zawartej w umyśle.

Jak najbardziej stosowne jest stwierdzenie, że całe Stworzenie stanowi przejaw seksualności. Jest to wyraz energii, która chce przejawić się z wielką namiętnością, jaką jest Stwarzanie. I wszystkie związki zawarte między dwoma ciałami, bądź też pomiędzy księżycem i słońcem, ziemią i niebem, wszystkie formy związków z natury swej są tym samym. Zawierają w sobie obietnicę, cel i wyzwanie: odkryć jedność pomiędzy dwoma, trzema lub dziesięcioma. Ich ilość jest bez znaczenia. (...)
Drogi przyjacielu, powiedziałbym, że nie możesz wyjść ponad to, czego wpierw nie przyjmiesz. Zajrzyj zatem wgłąb duszy i sprawdź, czy znajdziesz tam ślad jakiegokolwiek lęku przed tą wielką intymnością i bezbronnością, których możesz doświadczyć w seksualności. Czy jest w tobie konflikt, który nie pozwala ci autentycznie zaczerpnąć z piękna fizycznej formy drugiej osoby, zatrzymać się na chwilę nad każdą jej krągłością i każdym zagłębieniem, a nawet na jej najdrobniejszym włosku? Czy dostrzegasz w tym ową wielką Tajemnicę? Czy jesteś w stanie zatrzymać się na chwilę wystarczająco długą, by zatracić fałszywą jaźń? Czy potrafisz uświęcić dotknięcie tego, co cielesne? Powiadam ci bowiem, ty sam stwarzasz to, czego doświadczasz.

Seksualność jest wspaniałą rzeczą! Nie pozwól sobie wmówić, że jej unikałem, będąc człowiekiem. Bo przecież w tym właśnie rzecz. Rzecz w tym, że byłem człowiekiem. Ale uświęciłem seksualność, by zachować ją świętą. Seksualności można doświadczać w jej pełni po prostu patrząc drugiej osobie w oczy, odsuwając siebie samego na bok i prosząc o to, by widzieć jedynie Oblicze Chrystusa. Seksualność bowiem jest wielką tęsknotą ludzkości, aby znaleźć jakąś metodę, jakiś sposób na przekroczenie lęku, poczucia winy, tego silnego zaciśnięcia, którym jest ego; by w jakiś sposób wymknąć się stąd i doświadczyć chwilowego błogostanu jedności, którą jest Jednia. Powiadam wam jednak: podtrzymuj w sobie Rzeczywistość swej Jedni. Odkryjesz wtedy, że dopóki trwa ciało, to wszystkie związki – czy to z jakimś ciałem, czy ze źdźbłem trawy, lub też z wiatrem muskającym twoją skórę – będą odczuwane jako doświadczenia seksualne. Pozwól więc, by ta energia cię wypełniła. Poczuj błogość, przyjemność i radość zmysłowości i seksualności. Zobacz, że to dzieje się wszędzie na twojej planecie, bo bez tego planeta ta nawet by nie istniała.

Ukochany przyjacielu, czy widziałeś kiedyś jak małe dzieci nago biegają po polu i bez żadnego zastanowienia bawią się swymi intymnymi częściami? Czerpią z tego chwilę przyjemności, a czasami mogą dotykać siebie nawzajem. Nie ma w tym osądu. Jest tylko niewinność. A dorośli, widząc to, mówią: Czyż to nie urocze? Inni zaś reagują: O mój Boże, Karolku zakryj się! Nie można tak robić! Marysiu, opuść sukienkę!
Dlaczego? Czego boi się taki dorosły, jeśli nie samego Życia?
I nie czyń z seksualności czegoś wyjątkowego, podtrzymuj ją raczej w uświęconym stanie świadomości, w którym rozmyślnie postanawiasz usunąć się z drogi i pozwolić Chrystusowi kochać Chrystusa. Seksualność jest raczej dobrą rzeczą, jeśli tylko postanowisz użyć mocy swego jestestwa, by ją uświęcić, by mogła być święta. To bowiem, co jest święte, pozwala na wyłonienie się pełni. A to, co jest rozczłonkowane poprzez lęk, winę, poczucie braku, czy zwykłe pożądanie, prowadzi tylko do rozczłonkowania świadomości.
Błogosław seksualność. Pozwól, by została uświęcona. (...)
Ciało jest tylko narzędziem służącym komunikacji. Co zatem chciałbyś komunikować poprzez swoje doświadczenie seksualności?
Pokój z tobą, ukochany przyjacielu, a moją sugestią dla ciebie jest, byś cieszył się ciałem, póki go doświadczasz!"

Cóż za wspaniałe przesłanie! Nie wymaga komentarza. Absolutnie piękny obraz Jezusa wyłania się z tego tekstu.

Ludzie! Kochajmy miłość. Bądźmy nią. Niech seksualność tańczy nas wszystkich. Niech miłość uwalnia nas od lęku i pozwala cieszyć się Życiem bez względu na to czy jesteśmy w związku, w rodzinie, w celibacie... Wszystko otacza cudowna aura erotycznej, namiętnej Pełni, która cieszy się z dawania i brania. Odrzućmy wrogość wobec energii seksualnej, uznajmy jej świętość. Wtedy po części uznamy i własną świętość.


Seksu naszego powszedniego... daj dziś nam Panie.