niedziela, 12 kwietnia 2020

Zaraza, jej archetypy i mądrość nieświadomości

Ostatnie tygodnie dla sporej części ludzkości są intensywnym czasem zmiany orientacji życiowej. Wirus i pandemia destabilizują życie społeczne i psychiczne. W poniższym tekście stawiam hipotezę, iż działalność polityczna i naukowa została opanowana w dużej mierze przez nieświadomość zbiorową. Co to oznacza? Zostaliśmy opanowali przez irracjonalne siły, o których nasza świadomość ma nikłe pojęcie. W pierwszych dniach doniesień o nowym wirusie sądziłem, że sprawa rozejdzie się po kościach (podobnie jak w przypadku sars czy ptasiej grypy). Myliłem się. Działanie tego wirusa wywołało w psychice obiektywnej głębokie poruszenie. Świat jakby zaczynał wariować. Szaleństwo, czyli intensywne działanie pod wpływem irracjonalnych, popędowych czynników wskazuje nam zgodnie z mapą psychologii głębi na zbiorową nieświadomość (nastąpiło poruszenie oceanu irracjonalnych i zbiorowych warstw psyche). Z perspektywy moralnej rzecz nie jest dobra ani zła, dopiero nasze działania wobec tych poruszeń można oceniać moralnie. Pamiętam dokładnie moment zamykania pierwszej szkoły w Warszawie, pustych półek w sklepach (brak papieru toaletowego i mięsa), wiadomości od znajomych o wojsku, które lada moment ma zamykać miasta. Na poziomie racjonalnego umysłu - wszystkie wieści widziane były jako irracjonalne lęki i zachowania powodowane troską o przetrwanie. Głębiej zaczynałem zauważać, że chodzi o archetypy i ich przemożne działanie.

W całym tym zamieszaniu poczułem w pewnym momencie napływ niebywałej paniki. Nagle wewnątrz mojej psychiki pojawił się koncept, iż świat ten zmierza ku końcowi. Pojawiły się znane z sytuacji granicznych odczucia: lęk, panika i złość. Wszedłem w to doświadczenie albo raczej nieświadomie zostałem porwany. Dopiero po jakimś czasie uzyskałem spokój i trzeźwe spojrzenie, z jednoczesnym wchodzeniem i obserwacją tego, co się dzieje we mnie i w zbiorowości. Z perspektywy psychologi głębi nieświadomość zbiorowa posiada dużą siłę, by wciągnąć ego człowieka w dane znaczenie, które często okraszone jest działaniem instynktownym. Dla przykładu impulsywne zakochanie czy marsz w pochodzie politycznym mają znamiona pochwycenia archetypowego. Może się zdarzyć, że choć nie sprawdziłeś do końca programu politycznego danej partii (nawet świadomie możesz się z nim nie zgadzać) czy nie dowiedziałeś się o obiekcie swojego zakochania nic więcej, prócz podążania za pociągiem ku niej - to z jakichś powodów robisz to, co robisz. Siła nieświadomości jest ogromna. Epoka rozwiniętej techniki, medycyny i nauki zastąpiła już jakiś czas temu świat religijnego zbawienia czy siłę mitów, symboli i popędowych energii.  Tylko pozornie. Nieświadomość przemawia i wpływa na nas. Ona żyje nas. Im mniej uznajemy jej obecność, tym bardziej zostajemy opanowani przez jej działanie. W szkole nie uczymy się o nieświadomości, o irracjonalnych popędach czy o wszystkim, co w nas samych nieustannie "gada swoje" i "robi swoje", a my udajemy, że tego nie ma.

Sytuacja wokół covid-19 jest wzorcowym działaniem psychiki zbiorowej. Całe narody zostały porwane przez lęk i panikę. Politycy i część nauki została zainfekowana treścią praobrazów epidemii. Nie oceniam tego moralnie w tym miejscu. Tak po prostu jest. To fakt.  Ludzkość nieraz zmagała się już z zarazami, z chorobami, z kataklizmami. Nasi przodkowie wypracowali całe mnóstwo zachowań, oddziaływań i postaw wobec zagrożeń. Zarazy nie należą jedynie do zamierzchła przeszłości. Myśli, emocje, reakcje wszystko to w pewnym stopniu "dziedziczymy" od przodków. Wszystko to odzywa się dziś, a my sami możemy nie poznawać własnych postaw, odczuć i reakcji - "jak mogliśmy tak panikować? jak mogłem kupić tyle papieru?" To nie nasza codzienna ego-świadomość reaguje na wydarzenie pandemii, a przynajmniej nie w takiej mierze jak sądziliśmy. Nieświadomość, która nie ma choć małego światełka ludzkiej świadomości działa w szaleńczym tempie.

Z powstałej epidemii można wyciągnąć jeszcze inne wnioski. Mimo rozwoju nauki i techniki ludzkość może dziś na nowo odkryć, że kruchość egzystencji człowieka i tej planety nie jest jedynie teorią. Pamiętam ten moment, gdy po moich plecach przebiegł dreszcz na wieść wiadomości o dziesiątkach zmarłych. Zgodnie z psychologią procesu wszedłem w ten symptom, by sprawdzić jakie znaczenie ze sobą niesie. Im dłużej przebywałem z tym dreszczem, tym bardziej zauważałem, że jest to kruchość, na której stoi ten świat. Przyjęcie tej kruchości pozwala na zwiększenie pola akceptacji i spokoju. Ten świat nie jest ostateczny - to jedno z mądrych wiadomości, które śle nam nieświadoma psyche.

Archetypowe obrazy i odczucia są matrycą tego, w jaki sposób nasi przodkowie radzili sobie z zarazami. Pierwsze prawo biologiczne prowadzi nas w kierunku przetrwania za wszelką cenę. Dostaliśmy to w spadku po zwierzętach. Duża część świata podąża dziś wyłącznie za owym popędem obrony przed śmiercią. Choć teorie naukowe i interpretacje statystyk mówią o wielkim niebezpieczeństwie, na ten moment liczby nie wskazują na to, iż ludzkość miałaby być zagrożona w sposób absolutny. Oczywiście musimy chronić innych i szukać sposobów radzenia sobie z kryzysem, jednak aktualny program masowej kwarantanny nie wydaje mi się być słusznym (nie będę kontynuował tego wątku, bowiem zajmuję się tu bardziej nieświadomym aspektom całego wydarzenia niż krytyką masowej kwarantanny). Pandemia paniki wrzuca ludzi w bieganie do lekarzy i do wyjazdów do szpitali, nawet z niewielkimi przeziębieniami, albo do postawy przeciwnej - unikania lekarzy za wszelką cenę. Snuję tu przypuszczenie, iż na poziomie racjonalnym całe zamieszanie z masowymi kwarantannami jest przesadzone i oparte o prawdopodobieństwa, które wyliczane są w archetypowej panice.

Dzięki temu, co się teraz dzieje, możemy również sporo dowiedzieć się o cieniu zbiorowym, który często powstaje w sytuacjach zagrożenia. W pierwszych dniach ogłoszenia pandemii wszystkie głosy, które kwestionowały zasadność masowej kwarantanny były uciszane i atakowane. Sam usłyszałem na swój temat, iż chcę po prostu być zauważonym, że jestem kanapowym specjalistą i że powinienem przestać chrzanić, bo nie jest to czas na filozofowanie, tylko na działanie. Ostatnia wypowiedź dokładnie pokazuje jak działa archetypowa zaraza - gna do instynktowego działania, które w wypadku większości krajów oznaczało zamknięcie w domach. Myślenie, które jest refleksją nad tym, co się dzieje, jest w gruncie rzeczy niebywale ważne. Uspokaja, pokazuje alternatywy i możliwości w działaniu, hamuje popęd przed natychmiastowym, totalnym i irracjonalnym działaniem. Nie chodzi tu o to, kto ma rację, a raczej o bycie w kontakcie z wszystkimi głosami, które zjawiają się w przestrzeni społecznej i wewnątrzpsychicznej. Inaczej mówiąc; im nasz kontakt z nieświadomością jest bardziej świadomy, zaangażowany i pełen zrozumienia, tym mniej nami miota i rzuca. Stajemy się w ten sposób indywiduum i pełnią życia psychicznego. Nie rządzi już nami ślepy los czy fatum. Stajemy się świadomi i mamy dostęp do mądrości. Jak to powiedział Jung: „dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."


Na przykładzie Polski, w której zabroniono wchodzić ludziom do lasu, dało się zauważyć, iż reakcja rządzących nie ma za wiele wspólnego z racjonalną, przemyślaną decyzją. Las jest miejscem zdrowia, ale archetypowa panika widzi wirusy wszędzie. Stacje telewizyjne na swoich banerach pokazywały latającego wirusa, który staje się jakby ikoną medialną i wzmacnia stres. Wiele poglądów polityków i naukowców zmieniało się w krótkim czasie. Maseczki w jednym momencie miały nam bardziej szkodzić niż pomagać, dwa tygodnie później stały się obowiązkiem. Co ciekawe pojawiło się wiele głosów ze świata nauki kwestionujących działania rządów i głównego prądu naukowego. Epidemiolodzy, lekarze, naukowcy mówili, iż strategia masowej kwarantanny nie jest dobrym rozwiązaniem. Część z nich została zagłuszana. Oczerniano ich, niektórym znikały konta internetowe czy społecznościowe. W taki sposób tworzy się kolektywny cień.

Ostatnio obejrzałem po raz drugi film "Istota serca" o C.G. Jungu. Dotknęła mnie tam zwłaszcza jedna wypowiedź tego znakomitego analityka, która dobrze oddaje o co toczy się gra:

"Współczesny świat wisi na włosku. Tym włoskiem jest psychika człowieka. Współcześnie nie zagrażają nam klęski żywiołowe. W naturze nie ma czegoś takiego jak bomba wodorowa - to wszystko jest dziełem człowieka. Jesteśmy wielkim zagrożeniem. Psychika jest wielkim zagrożeniem. Co, jeśli pójdzie coś nie tak z psychiką? Widzieliśmy już jaką siłą jest psychika. Jakże ważne jest coś o niej wiedzieć. Ale nie wiemy o niej nic. Nikt nie docenia już idei, według której procesy psychiczne zwykłego człowieka mają jakieś znaczenie. Ludzie myślą:' Och, on w swojej głowie ma tylko to, co pochodzi z jego otoczenia.' Został nauczony określonych rzeczy i wierzy w określone rzeczy. A w szczególności, jeśli jest dobrze wychowany i wykarmiony - nie ma żadnych idei. To wielki błąd, ponieważ człowiek nie jest tym, kim się rodzi. Nie rodzi się jako niezapisana tablica, ale jako rzeczywistość" (C.G. Jung)

Statystyki, rozum, nauka, wykresy, granty naukowe, pragnienie bycia ważnym, lęk, panika, duma intelektualna, słupki wyborcze, a przede wszystkim dumne i wystraszone ego, są bazą dla działań w obliczu obecnego kryzysu. Psychika człowieka jest w moim przekonaniu włoskiem całej sprawy. Mądrość nie płynie jedynie z dedukcyjno-indukcyjnych matematycznych modeli zarządzania kryzysem. Mądrość nie opiera się na szczepionkach i aparaturze medycznej, choć wszystko to wzmacnia komfort życia na tej ziemi. Mądrość nie jest opinią większości, jeśli ona mija się z prawdą. Mądrość to przede wszystkim bycie w kontakcie z tym, co wewnętrzne, z całym znaczeniem i siłami nieświadomości, które pragną być poznane. Nieświadomość nie musi być rozumiana jako wróg czy intruz, ale jako przyjaciel, wspierający nasz świat i będący równoprawnym obywatelem naszej psyche. Byleby dać tej mądrości trochę więcej miejsca...

piątek, 10 kwietnia 2020

Armagedon 2020



uderzy kometa
opuchnięte oczy ministra

broń się boże
i obroń też nas

jeśliś jest tam w chmurach
boże nie pomagasz?

ten świat tak parszywie niebezpieczny
do schronu
do broni

kto się nie broni
ten niech zginie

kto nie w domu
ten do celi

Kometa jebnie
 i po nas
ratuj się kto może

krzyk, krzyk, krzyk

badam mięsień
osłabia się
prawdy nie ma w tym

o matko
sprawdzam jeszcze raz

słabnie
gdy mięsień słabnie -
- prawdy nie ma

pytam innego, co bada
też u niego mięsień słabnie

tak dużo radości mam w sobie

nie lękaj się mała trzódko
kapłani i mędrcy tego nie głoszą
bo zapomnieli o naukach Nazarejczyka

implozja religii
lękają się braku najświętszego sakramentu

a sami nim są
i ich dzieci
i lodówka
i gacie niewyprane

i korona
co na głowie ego ułożona

boga nie ma tam ani tu
wszystko w nim pływa
wirusy też

a nie
jak świat pomyślał
że my pływamy w wirusie