niedziela, 18 sierpnia 2019

Jeż, święty las i spotkanie z cieniem

Stał na skraju wielkiego i ciemnego lasu. Ścieżka zdawała się być krętą rzeką w stronę oceanu. Taką miał fantazję. Widział korony drzew kołysane chłodnym wiatrem, które w dziwny sposób wskazywały mu drogę. Zapraszały go, by wszedł. Wypłynąć? Czuł, że przyciąga go ta Cisza i jej  przedziwne szmery. Jednocześnie odczuwał lęk, który zdawał się mówić, że po wejściu w mrok tych drzew straci kontrolę nad swoim kruchym życiem. Kto wie może nic nie będzie już takie jak dawniej?


A jednak moc przyciągania wygrała z lękiem młodego jeża. Drobnymi krokami zmierzał w kierunku ciemnego lasu. W zanadrzu miał do dyspozycji ostre kolce na małym grzbiecie. Gdyby tylko ktoś chciał go zaatakowa, gotów był użyć natychmiast swojego arsenału obronnego. To dodawało mu otuchy i odwagi.


Wszedł. Wokół było dość ciemno i chłodno. Drzewa kołysały łagodnie koronami drzew. Porywisty wiatr milknął z minuty na minutę i jeż coraz wyraźniej słyszał obezwładniającą Ciszę. Przystanął na chwilę. Bezpieczeństwo Ciszy pozwalało na relaks i zatrzymanie się. Opuścił nastroszone i napięte igły, a łapkami dotykał mchu, który okazał się być niezwykle miły w dotyku. Zdawało się jakby między drzewami przepływał szmer łagodnej pieśni.

Nie musisz nigdzie już iść
przysłuchaj się uważnie

W tym lesie znajdziesz to
czego brakuje ci


Mały jeż przysłuchiwał się z pełną uwagą delikatności szmeru, który kołysał łagodnie całym lasem. W tym momencie nie miał żadnych wątpliwości. Coś przygnało go tu, by mógł poznać coś, czego mu brakowało. Przez chwilę wpadł w zadumę. Wszystkiego bowiem w swoim jeżykowym świecie miał pod dostatkiem. Pokarm, słońce, miłość... Przez jego ciało przeleciały wszystkie ciepła i ciepełka, których w życiu już doznał i które sprawiły, że cieszy się sobą. W świetle tego wszystkiego widział siebie jako niezwykle pozytywnego jeża. W ułamku sekundy poczuł zmęczenie całym tym bogactwem. Jakby ciężar dobra i ciepła przygniatał jego jeżykową duszę. Och... Gdyby można było to wszystko gdzieś zostawić... Myśl tak go zaskoczyła, że zamknął na chwilę oczy, by wsłuchać się w siebie.

Nagle coś poruszyło się między drzewami. Jeż otworzył oczy, nastroszył igły, napiął łapki. Był gotów walczyć albo uciekać. Przyglądał się drzewom i nagle zza drzew wyłonił się duży borsuk. W jednej chwili jeż podskoczył i zebrał się do ucieczki, jednak nie zauważył, że podczas przyjemnej medytacji jego nóżki zaplątały się w jakieś leśne pnącza. Padł na ziemię unieruchomiony. Borsuk spokojnie podszedł i popatrzył głęboko w oczy jeża. Nasz mały przyjaciel zobaczył przenikliwą głębię i spokój. Przestał się bać. Wiedział, że borsuk nie ma złych zamiarów. Dziwne.

- Zaplątałeś się troszkę - zagaił borsuk - pomogę Ci.

Po wydostaniu się z leśnej pułapki jeż stracił kompletnie ochotę na ucieczkę, poczuł narastającą ciekawość i chęć bycia przy swoim nowym znajomym.

Borsuk z jeżem przysiedli pod wielkim dębem i zaczęli rozmawiać. Dyskutowali na przeróżne tematy, poznając się przy okazji. Borsuk w przedziwny sposób poruszał myśli, które nie były zbytnio wygodne i przyjemne dla jeża. Sporo mówił o cierpieniu wielu leśnych istot, o tym jak drzewa obumierają, o tym jak stara się być z całą ciemną częścią natury. Jeż czuł jakby poznawał nowy świat. Nigdy wcześniej nie zwrócił dostatecznie uwagi na choroby, smutki, trudności, które są niezbywalną częścią Życia. Był pozytywnym jeżem i nie mógł się nadziwić jak to możliwe, że Życie, tak jak moneta, ma dwie strony: dobrą i złą.

Borsuk musiał być niezwykłym mędrcem. W oczach jeża jawił się jako ktoś niezwykle głęboki. Możliwe, że przeszedł wiele w swoim leśnym życiu i wiedział głębiej niż niejeden zwykły śmiertelnik. Po kilku godzinach rozmowy nie miał wątpliwości - borsuk był mędrcem tego lasu a Cisza chciała, aby to jego właśnie spotkał. Wraz z upływem czasu jeż poczuł, że w nim samym pojawia się przedziwny smutek, złość i bezradność. Zaczął płakać. Cień, który nosił w sobie stał się jawny i przejrzysty. Jego wyobraźnia wskazywała mu obrazy z przeszłości, w których doświadczył zła. Płakał. Widział śmierć swoich bliskich, wszystkie nieporozumienia, których doświadczył, własne słabości i trudy. Gdy po wielu dniach (tak! nasz jeż spędził w lesie bardzo dużo czasu) wypłakał już osobiste sprawy, poczuł jak zaczyna go dotykać ciemność całego świata. Borsuk, który mu towarzyszył w tym czasie, odchodził co jakiś czas w głębie lasu, po czym powracał, by być z jeżem. Jego obecność i przewodnictwo sprawiało, że jeż wiedział, że to, co się dzieje ważnym procesem. Borsuk niewiele mówił, wiele zaś słuchał. Jednak jego słowne czy nieme wskazówki były proste: Bądź! To wszystko jest w porządku. Wszystko co jest, może sobie być. Jesteś bezpieczny.

Jeż stał się niezwykle wrażliwy. Czuł lekkość. Odkrył w sobie nowe poczucie humoru. Stał się otwarty. Mniej uciekał od trudnych sytuacji w życiu. Wiedział, że Życie to dobro i zło, które splecione są ze sobą nierozerwalnym więzami. Wcześniej próbował żyć dobrą stroną, Dziś nauczył się, że Życie niesie, co ma nieść i w nim samym pary przeciwieństw: narodziny-śmierć, radość-smutek, przyjemność-ból, dobro-zło mają swoje miejsce.

Wdzięcznym krokiem wyszedł z ciemnego lasu i wrócił do swojej codzienności. W jego myślach zaś słyszał głos borsuka....



Życie jest doświadczaniem dobra i doświadczaniem zła. Uciekanie od tego, co człowiek nazywa złem: choroby, śmierć, trudy jest uciekaniem od samego życia. W sensie psychologicznym powiedzenie, że "Bóg jest dobry" jest dualizmem i odcięciem od Życia. Bóg jest i dobrem, i złem. Absolutne jest doświadczeniem całkowitości Życia. Rzeczywistość, którą nazywamy Bogiem jest otwartą, nieskończoną Przestrzenią, w której tańczą wszystkie doświadczenia - i dobre, i złe.
Sens teologiczny i moralny mówi, że Bóg jest dobry, czy też jak u Augustyna: Bóg jest najwyższym dobrem. Nie przeciw teologii występuje nasz borsuk i jego święty las. Psychologicznie rzecz ujmując twierdzenie "bóg jest dobry" dla wielu współczesnych wyznawców znaczy: Bóg jest w dobrobycie, w szczęściu, w uśmiechu. Nie ma go w Cieniu Życia. Jednak doświadczenie mistyków pokazuje, że to, co nazywamy boskością jest we wszystkich doświadczeniach człowieka.
Dlatego przeżyć co jest do przeżycia, choć logicznie jest tautologią, to egzystencjalnie wyraża głęboką prawdę. 

Wszystko, co jest, może sobie być.