wtorek, 12 lutego 2019

Nieświadome

Jednym z największych odkryć współczesności jest poznanie i zrozumienie, że istnieje Nieświadome. Przed czasami Freuda i jego kumpla po fachu, a potem intelektualnego oponenta, Carla Junga, wiedziano, że istnieje senna niewiedza i świat fantazyjnych psychicznych treści. Jednak nie przykładano do niej większej uwagi i nie potrafiono naukowo nazywać tego zjawiska. W XIX wieku nastąpiło swoiste odkrycie, iż nieświadomość jest czymś rzeczywistym. Dziś nikt się temu nie dziwi. "Jestem nieświadomy wielu rzeczy". "Nie wiem czemu to zrobiłem". "Dlaczego właściwie to powiedziałem?", "Co do cholery znaczy ten sen?" Pytania tego typu są dziś przedmiotem osobistego badania nas ludzi współczesnych, w których zostajemy wystawieni na działanie tajemniczej nieświadomości.

Czym jest owo Nieświadome? Ściśle i precyzyjne określenie wydaje się być poza naszym zasięgiem. Nieświadomość bowiem jak wskazuje sama nazwa jest poza sferą świadomości mojego ja. Oznacza to, że doświadczam jej przejawów. W codziennym doświadczeniu możemy zauważyć, że istnieją procesy czy stany, które pozostają poza kontrolą ego-świadomości. Po prostu one się dzieją, czasem przychodzą na nas nieoczekiwanie. Sen, komiczne pomyłki słowne, chochlikowe niezdarności... Wszystkie one niosą znaczenie i sens dla człowieka. Jeśli tylko wejdziemy w nie i posłuchamy ich opowieści, możemy dotknąć i poznać mądrość, której nie zna sucha logika czy badania naukowe.

Podejście pana Freuda do nieświadomości poróżniło go z panem Jungiem. Freud twierdził, że nieświadomość jest wypartą częścią jednostki czy społeczności na skutek socjalizacji i tworzenia kultury. Po prostu człowiek z całą swoją impulsywną naturą (głównie agresja i seks) nie jest w stanie dopasować się do oczekiwań społecznych, więc wypiera, tłumi, zaprzecza itd. swoim popędom. Zbyt duże wypieranie kończy się nerwicą, a praca psychoterapeutyczna polega tu na dialogu z nieświadomym światem instynktów i popędów. Zdrowe ego, które żyje w twórczym napięciu między wybuchem instynktów libido a oceniającym, oskarżającym superego, potrzebuje światła świadomości, by zrozumieć i nauczyć się żyć w tym napięciu.

Podejście Junga do nieświadomości zdaje mi się sensowniejsze, choć jednocześnie nie oznacza to, że Freud zupełnie się mylił. Po prostu Freud z niebywałą precyzją zauważył istnienie mechanizmów psychicznych, jednak w moim odczuciu nie jest to podejście wyczerpujące. Uważam, że Jung celnie zauważył, że nieświadomość to coś więcej aniżeli wyparta energia libidalna. Mało tego, w koncepcji jungowskiej nieświadomość może być mądra i twórcza. Jest ona jakby skarbnicą mądrości. Baśnie, sny, mity, religie... Wszystkie te dziedziny niosą za sobą życiodajny sens, który jest pełny znaczenia. Stąd też analizowanie własnych snów, fantazji, wglądów jawi się nam jako droga do zgłębienia samego siebie. Nieświadomość nie jest czymś statycznym. Jest procesem, który wpływa na człowieka bezpośrednio. Czasem niweczy jego plany, zwraca uwagę na kwestie, które są nowe czy inne dla ego albo po prostu dotyka wnętrza indywidualnej psyche. Nieświadome ma zadanie! Może ono przy udziale świadomości przemienić człowieka i sprawić by stał się bardziej i głębiej sobą.

A teraz konkretny przykład!
Od dawna zwracam uwagę na to, co przydarza się w moim życiu. Z uwagą obserwuję swoje sny i staram się nasłuchiwać, co też mają mi do powiedzenia. Przyglądam się grupom dzieci i młodzieży (w pracy) i zastanawiam, co też tu się rozgrywa poza kurtyną deklarowanego spektaklu. Często w życiu widzimy jedynie przejawy działań. Pod różnymi sytuacjami kryją się lekcje, informacje, źródła, które są głębsze niż myślowe spekulacje i powierzchowna paplanina umysłu.

Pamiętam jak na jednym z kursów związanych z pracą wewnętrzną (psychoterapia procesu) w mocny sposób zrozumiałem, co znaczy wpływ nieświadomego. Sytuacja działa się w grupie trzech osób, w której mieliśmy pracować nad wybranym zagadaniem. W czasie rozmowy z jedną z uczestniczek zauważyłem, że próbuję ciągnąć rozmowę i dopasowywać się do zaistniałej sytuacji. Pojawiło się uczucie złości i zawstydzenia. W czasie zadania wszyscy z uwagą śledziliśmy własne odczucia, myśli i reakcje. Ileż tam się działo poza kontrolą świadomego umysłu! Następnie przez jakiś czas rozmawialiśmy o tym doświadczeniu. Jedna z uczestniczek zauważyła, że w czasie rozmowy ruszałem w specyficzny sposób palcami od nóg. Byłem wtedy bez butów. Popatrzyłem na swoje stopy. Dlaczego to robię? Czy jestem zdenerwowany? Spięty? Zacząłem badać siebie i pytać co komunikują mi moje stopy. Poczułem, że w tym wypadku nie chodzi o niepokój i trudności z komunikacją. I nagle... No tak! Przecież to jakby pies merdał ogonem. Moje stopy to psi ogon! Przypomniałem sobie te chwile, kiedy merdam stopą: czytanie dobrej książki, leżenie w łóżku z ukochaną osobą, picie kawy... W każdej z tych chwili cieszyłem się sobą i zwykłym byciem. Jakie znaczenie niosło to nieświadome działanie? A no takie, że w całej tej krępującej sytuacji jednocześnie istniała radość z bycia, radość z tej rozmowy, radość istnienia.

Poniższa sytuacja pokazuje mi, że nieświadome to nie jakaś wyparta energia czy straszne, mroczne siły. Nieświadome to po prostu część psyche, które żyje nas, pośród nas i w nas. Kontakt z nieświadomym to kontakt z rzeką doświadczeń. Psyche człowieka to nie jest indywidualna sprawa. Przyjęło się, że człowiek ma psychikę, ale zdaje się, że może być wręcz odwrotnie. To psychika ma nas. Ale to już temat na inny wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz