sobota, 14 września 2019

O drodze, w którą wyruszyła pewna mrówka.

Mrówka szła już kilka dni, by znaleźć miejsce dla swojego pragnienia znalezienia siebie. Zgubiła mrowisko, w którym żyła całe swoje mrówcze życie a z nim straciła wszystkie obowiązki i przywiązania, które wiązały ją z całym mrowiem. Koleżanki, przyjaciele, ciotki, pracodawcy... Wszystkich ich zostawiła. Zgubiłam czy zostawiłam? Już właściwie nie wiedziała, co pognało ją w świat. Jedno wiedziała: jej życie stadne skończyło się. I choć w mrowisku była częścią wielkiej rodziny i kawałkiem szczęściodajnej narracji o pracy na rzecz świata, to spełnienie, które odkrywała w samotnej drodze były jej najcudowniejszym skarbem. Czuła jakby stawała się sobą. Czy w mrowisku naprawdę nie mogłam znaleźć siebie?

Nie odeszła z mrowiu pełnego sensu stadnego, by komuś zrobić na złość. Odeszła, by znaleźć siebie. Tam nie mogła. Za ciasno jej było. Musiała bowiem ciągle dostosowywać się, dopasowywać, udawać.

Droga dawała jej poczucie spełnienia. Jednak owo poczucie bycia u siebie miało swoją cenę. Odtąd sama musiała zmagać się z ciężarem drogi, z brakiem zakorzenienia, z pustką po wielkiej narracji. Im dłużej wędrowała, tym mniej była podatna na sugestie, manipulacje czy przywiązania w stosunku do innych istot. Była piękna i wolna. W tym wszystkim niezwykle prosta. Inne istoty podziwiały jej przejrzystość, dobroć i zwyczajność. Już nie musiała od niczego uciekać, gdy zostawiła fałszywą część samej siebie.

Droga ciosała ją. Odpadały kolejne kawałki, które nie były nią. Jakże ciężka to praca! Czasem nawiedzały ją myśli czarnokształtne. Po co mi to było? W mrowisku przecież miałam wszystko. Jednak szybko zyskiwała świadomość. Nie ma powrotu. Muszę iść, by odkryć to, co wezwało mnie do drogi. I szła kolejne dni...




Indywiduacja, która jest drogą samopoznania, posiada w sobie element odejścia od tego, co nazywam stadnim przywiązaniem. Nie jest alienacją, ucieczką czy buntem. Tłum może tłumić jednostkę i jej niepowtarzalność. Zdaje się, że każda zdrowa jednostka, by rozwinąć w pełni swój potencjał musi odejść od tego, co zna i wie od swojej rodziny, plemienia, narodu. Wzrost świadomość w obrębie tego kim jestem, wiąże się z rozpoznaniem tego, co we mnie samym pochodzi ze stada, a co jest moją własną niepowtarzalnością. Paradoksalnie: odejście jest jednocześnie zakorzenieniem psychicznym. Człowiek, która odważa się zostawić, co zna, odkrywa w sobie nowość, która daje poczucie zakorzenienia i sensu. Dlatego tak często stoi w Piśmie: zostawili wszystko i poszli za Nim. By odnaleźć trzeba zdecydować się na odwagę eksploracji Nowego, a nic tak nie hamuje tej odwagi jak przywiązania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz