wtorek, 7 sierpnia 2018

Ból w plecach, nocna księżycowa łuna i... zwyczajny spokój!

Każdy miewa dni przepełnione bólem czy cierpieniem. Ból w ciele z powodu kontuzji, chorób czy zwykłego starzenia się organizmu to standard w doświadczeniu życia człowieka. Ból, który jest naturalną częścią naszej egzystencji jest tylko w pewnej mierze związany z cierpieniem egotycznej świadomości. Gdy pozostajemy w uścisku ego, gdy lęk i poczucie winy są paliwem dla naszej codzienności, przeklinamy nasz los. Zupełnie inaczej człowiek radzi sobie z bólem, gdy wie, że jest czymś więcej niż ciałem, psychiką czy własną historią. Cierpienie jest w zasadzie wyborem, ból zaś nie zależy od naszej woli bezpośrednio.

Ostry ból przeszył moje plecy. Zbyt gwałtownie wykonałem kilka ruchów w ciągu dnia. Czułem nieprzyjemne ukłucie i pulsujący ucisk. Prawdopodobnie miałem lekko naciągnięty mięsień. Dzień upłynął mi w poszukiwaniu pozycji, które miały wywołać zmniejszenie bólu. Najtrudniej było nocą. W pozycji leżącej plecy bolały intensywniej. Przed godziną czwartą wybudziłem się na dobre. Leżałem spokojnie. Ból kołysał się w ciele, a ja będąc uważnym, odczuwałem spokój i wytchnienie. Nagle zorientowałem się, że bardzo często w takich sytuacjach, oprócz fizycznego bólu, pojawia się we mnie psychiczny dyskomfort. "Tego nie powinno być", "jak szybko wyeliminować to, co się dzieje?", "dlaczego mi się to przytrafiło?" itd. W tej sytuacji było inaczej. Po prostu leżałem w ciszy, w spokoju, przyglądając się poświacie księżyca. Piękny blask, cisza nocy i energia bólu. W mig zrozumiałem jak wielka jest różnica między bólem a cierpieniem. Ból to część tej egzystencji, cierpienie zaś to opcja, możliwość, wybór. Gdy jakiś czas temu przeczytałem słowa Byron Katie: "cierpienie jest kwestią wyboru", oniemiałem. Sprawę znałem od dawna z własnego doświadczenia i z towarzyszenia innym. Cierpienie egotycznego ja rozpuszcza się samo z siebie, gdy tylko przestajemy się kurczowo go trzymać i rezygnujemy z przyjemności cierpienia. Tak! Cierpienie w jakieś mierze wywołuje przyjemność i jesteśmy podświadomie przywiązani do niego. Osobie cierpiącej wydaje się, że cierpienie przychodzi na nią z zewnątrz. Egotyczne ja wyobraża sobie, że wszystko wokół powinno być inne, by człowiek mógł cieszyć się własną egzystencją...
Poświata księżyca... Ból w plecach... Akceptacja... Co za zdziwienie! Zrozumienie. Błysk.

Egotyczna świadomość przywiązana jest do apatii, poczucia winy, lęku i złości. Pamiętam swoje nagłe odkrycie, gdy kilka lat temu przechadzałem się ulicami Warszawy. Nagle zobaczyłem, że istnieje we mnie mechanizm, który potrzebuje cierpienia i jest do niego przywiązany. Inaczej mówiąc: chcę cierpienia i produkuję winę, lęk i niezgodę. Każdy kto podejmował głęboko terapię czy ma za sobą jakieś wglądy we własne wnętrze, wie, że ostatecznie nie można nikogo obarczyć winą czy odpowiedzialnością za własne życie. Dopóki cierpiący wierzy, że cały świat musi się zmienić, by on mógł żyć sensownie i w poczuciu spełnienia, dopóty trwa w beznadziei. Gdy odkryje, że to on sam jest odpowiedzialny za swoje życie, poczuje w sobie odwagę i akceptację. Przestanie wtedy stwarzać napięcie, cierpienie i bezsens. Droga się odwróci. Teraz mając w sobie siłę płynącą z odwagi, akceptacji i szacunku może uwalniać nabyte cierpienie. 

Leżałem na plecach. Ból krążył po ciele, a ja nie czułem ani niepokoju ani niechęci ani niezgody. Była we mnie jakby świadomość, że tak jak jest, jest w porządku. Jakiś czas później wziąłem tabletkę. Ból się zmniejszył, a ja zasnąłem o poranku przy wschodzącym słońcu.

Bądź czysty jak lustro, które niczego nie odbija.
Bądź oczyszczony z obrazów
i zmartwień, które przychodzą z obrazami.
Wpatruj się w to, co nie jest zawstydzone
i nie lęka się żadnej prawdy.
Zawrzyj wszystkie ludzkie twarze w twej własnej,
nie oceniając żadnej z nich.

W ten sposób suficki mistyk Rumi wyraził to, co we mnie się działo. Wolność od obrazów, obaw, zmartwień, całego negatywizmu pozwala odkryć to, co od zawsze jest jasne. W głębi człowieka istnieje zwykły, prosty spokój. Nie jest on wyjątkowy. Każdy człowiek ma go dokładnie taki sam. "W Nim poruszamy się, żyjemy i jesteśmy..." Negatywizm jest jak chmury, które przesłaniają naszą prawdziwą jaźń - słońce istnienia. Gdy chmury odchodzą okazuje się, że słońce było tu zawsze. Jedynie zanadto wierzyliśmy chmurom i ich nietrwałości. Owo słońce jest samą miłością.

Ci, którzy nie czują tej Miłości,
przyciągającej ich jak nurt rzeki;
ci, którzy nie piją rosy
jako pucharu wiosennej wody;
ci, którzy nie przyjmują zachodu słońca jako kolacji
i ci, którzy nie chcą się zmienić...
Pozwól im dalej spać. (Rumi)

I weź tu się pochwal człowieku czymś takim... Skoro to o czym tu mowa nie jest ani widzialne, ani osobiste, ani zdobyte. Spokój, który przewyższa umysł... Spokój, który pozwala być i cieszyć się własną egzystencją jest zwyczajny i prosty. Tak prosty jak wschód i zachód słońca. Tak zwyczajny jak ciepła herbata czy bzyczący komar. Spokój ten budzi się w nas, gdy odpuszczamy cierpienie i pozwalamy rzeczom być takie, jakie są. Tradycje duchowe zalecają akceptację, powstrzymywanie się od osądów, wspieranie wszelkich przejawów życia, bycie pogodnym, otwartym i przyjacielskim, przebaczanie, poddanie, bycie w teraźniejszości itd. Wszystko to może sprawić, iż odkryjemy własną jaźń...
Coś niebywale głębszego od potocznego i tymczasowego ja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz