W pradawnych czasach był sobie pewien człowiek, którego nazywano nauczycielem. Jego obecność była wspaniała. Obok takiego człowieka nie dało się przejść obojętnie. Poruszał, pobudzał, inspirował. Niektórzy w spotkaniu z nim doznawali tak ogromnej przemiany, że stawiali się jego uczniami i kompletnie odmieniali swoje życie. Cuda i głębokie przemiana działy się w jego obecności każdego dnia.
W tamtych czasach ludzie czcili słońce, ziemię,
pradawne duchy i tysiące przeróżnych bóstw. Nauczyciel nie zajmował się tym
wszystkim. Wskazywał raczej na wnętrze człowieka i wspierał w podążaniu do
wnętrza samej Jaźni. Nikogo do niczego nie przymuszał, a jego nauki był
ogromnie transformujące. Jak możesz się domyśleć nie był lubiany i dlatego ludzie
religijni i wpływowi zabili go. Po tym jak mistrz odszedł uczniowie przez kilkaset lat
żyli jego nauką, która autentycznie przemieniała, a wiedza i miłość rozchodziły
się po świecie. Jego Duch był niezwykle żywy. Po czasie, gdy uczniów były już
miliony, wspólnoty zaczęły stygnąć i kostnieć. Przejęto świątynie pomniejszych
bóstw, a wiedzę i miłość wplątano w polityczną walkę o władzę. Przesłanie
mistrza z roku na rok stawało się coraz mniej transformujące. Zaczęto tłumaczyć
oryginalne nauki mistrza na inne języki i wplątywać je w różne mitologię i
kulty. Rozwodniono jego radykalizm miłości i zamieniono na radykalizm
codzienności, który utrzymywał status quo ludzkiego ego i stabilność struktur społecznych.
Poza tym wszystkie elementy niezrozumiałe z nauk Mistrza starano się wyłożyć tak, jak gdyby on sam miał mówić, że jedynie jego nauka jest prawdziwa. Pojawił się lęk przed
powrotem Mistrza. Zaczęto bać się i ogłaszać sąd nad tymi, którzy nie chcieli
stać się uczniami. Mistrz stał się figurą kontrolera albo ratownika. Z czasem
pojawiali się uczniowie, którzy twierdzili, że nauki Mistrza są kompletnie inne
od doktryn i idei, które przyszywano do nauczyciela. Ich palono na stosie albo
wyrzucano z miast. Dziś wiedza o Mistrzu jest dalej żywa. Kapłani i prorocy
różnych kultów opowiadają o nim jako idei, która ma wspierać utrudzonych ludzi.
Jedni opowiadają o nim jak o bezradnym i bezsilnym bogu i dają nadzieję, że
kiedyś w tym życiu lub w zaświatach znajdą ukojenie. Inni zaś mówią, że jest i
żyje nadal na tym świecie, ale oprócz abstrakcyjnych idei nie potrafią
powiedzieć jak doświadczyć transformacji i mocy Obecności.
Nie ma potrzeby czekać na z martwych wstanie, bowiem śmierć od
zawsze jest złudzeniem.
Tam gdzie wnętrze usycha, wystarczy płomyk Ognia Prawdy z
nauk Mistrza, by egotyczne ja spłonęło do cna. Popiół tego doświadczenia to
wewnętrzna Golgota, która jest niczym w porównaniu z samym Ogniem.
Królestwo Boże w was
jest.
Królestwo Boże jest w
was i wokół was. Nie w domach z drewna i kamienia. Rozłup kawałek drewna, a
będę tam, podnieś głaz, a znajdziesz mnie.
Bóg jest Duchem i Jego
czciciele powinni Go czcić w Duchu i prawdzie.
W Nim żyjemy,
poruszamy się i jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz