poniedziałek, 12 listopada 2018

Dezintegracja pozytywna, czyli gdy wewnątrz jest nie tak jak miało być

Nerwowość, apatyczny nastrój, gorzkie poczucie "jest nie tak", głęboki smutek, niechęć do życia, strach, osamotnienie, nadpobudliwość, niekontrolowane odruchy wewnątrz psychiczne, rozwinięty krytyk wewnętrzny, pragnienie nieistnienia... Te i inne stany dotykają w różnym stopniu ludzkość od zawsze. Różne są interpretacje i sposoby radzenia sobie z "cienistą krainą ludzkiego cierpienia". Religie, psychologie, psychoterapie rozwijają własne systemy rozumienia bólu psychicznego. Czasem prowadzą w wyzwalaniu i integracji cienia, czasem przez skostniałe i wąskie systemy przekonań zatrzymują człowieka w rozwoju i przywiązują nieświadomie do cierpienia.  

Zdaje się, że wraz z narodzinami świadomości, narodziło się cierpienie w człowieku. Wraz z samoświadomością ("ja jestem ja") pojawiło się tajemnicze, osobnicze i zbiorowe nie-ja, a z nim cały świat nie-ja (nieświadomości, niewiedzy czy treści psychicznych nieznanych dla "ja"). W tej podstawowej dychotomii "ja" - "nie-ja" pojawiło się rozbicie, cierpienie i trud. Czy to pesymistyczne? Raczej nie. Zdaje się, że to realistyczne. Wraz z cierpieniem pojawiła się możliwość rozwoju czy też ewolucji człowieka, aby mógł poznać samego siebie, aby mógł pokochać i poznać również "nie-ja", całą przestrzeń tego, co nieświadome. I od tego należałoby zacząć: człowiek i ludzkość dotyka rozwój, a jego skutkiem ubocznym w pewnej mierze jest cierpienie.

Chcę w tym tekście zaproponować pewną metodę rozumienia i pracy wewnętrznej, która w moim odczuciu może wnieść wiele życiodajnego sensu do egzystencji człowieka. Cierpienie rozumiem jako wewnątrz psychiczną nadpobudliwość i dezintegrację jakiegoś poziomu życia psychicznego. Jednak owo cierpienie rozumiem jako głęboko sensowne i ważne w drodze do pełni bycia człowiekiem. Cierpienie to tylko szczebel w drabinie ewolucji człowieka, który trzeba przejść, aby iść wyżej. Nie będę więc tu gloryfikował udręk, bólu i zmagań. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że w dużej mierze cierpienie jest zwyczajnie potrzebne, by zrobić swoją pracę i odejść. Tekst zawiera osobiste przemyślenia na temat cierpienia, które zawdzięczam inspirującym tekstom i badaniom wielkich ludzi, tj. Victor Frankl, Abraham Maslow, Ken Wilber, Pierre Teilhard de Chardain czy Carl Gustaw Jung. Tytułowy termin "dezintegracja pozytywna" zaczerpnięty jest z teorii słynnego polskiego psychologa i filozofa Kazimierza Dąbrowskiego. Jego rozumienie rozbicia wewnątrz psychicznego postaram się wyjaśnić i wpisać w rozwój człowieka. Rozumienie cierpienia i jego sensu w największej mierze zawdzięczam dwóm założycielom wielkich religii: Jezusowi Chrystusowi i Gautamie Buddzie. Mimo trudności w dotarciu do esencji nauczań tych wielkich ludzi (doktryny religijne i przekaz ustny osłabiają moc tych przesłań) zdaje mi się, że obaj dali mi wiele intuicyjnego i wewnętrznego poznania (przez odczytywanie tekstów spisanych przez ich uczniów, a także z samego osobistego doświadczenia medytacyjnego i wglądowego).

Przejdźmy do sedna tematu. Dezintegracja pozytywna. Zdaje się, że w samym sformułowaniu spotykamy paradoks. Dezintegracja bowiem kojarzy się z czymś negatywnym, rozbijającym, kwestionującym zastany porządek i rozumienie. Integracja, pełnia, porządek, harmonia - oto cechy pozytywne, chciane i lubiane przez człowieka. Światowa organizacja zdrowia (WHO) podaje definicję zdrowia psychicznego jako pełnego dobrostanu fizycznego, psychicznego i społecznego człowieka. Sama w sobie jest ona niezwykle pozytywna i kreśli niebywale piękny ideał. Jednak życie codzienne milionów ludzi jest i dziś opatrzone zmaganiem i trudem istnienia. Dlatego też K. Dąbrowski i inni zaproponowali, że drogą do pełni i integracji jest również dezintegracja, a z nią niedojrzałość, nadpobudliwość i zmagania. Dezintegracja pozytywna oznacza więc pewne stany lękowe czy depresyjne, które pracują w człowieku dla jego dobra. Zdolność rozumienia tych stanów, odczytywania ich informacji w wyzwalaniu człowieka stanowi zasadniczą kwestię. Nurt psychologii humanistycznej wskazuje na to, iż nadpobudliwość psychiczna nie jest procesem chaotycznym, bezsensownym i zbędnym. Istnieje szerokie podejście wskazujące na to, iż cierpienie psychiczne jest nie tylko pełne znaczeń i informacji, ale prowadzi do odkrywania sensu życia (V. Frankl, C.G. Jung, A. Mindell).

Jak możliwa jest dezintegracja pozytywna? Otóż K. Dąbrowski  w swojej książce "Trud istnienia" ukuwa pojęcie wielopoziomowości rzeczywistości psychicznej. Oznacza to, że człowiek z jednopoziomowej istoty staje się zróżnicowaną, wielopoziomową jednostką, a wraz z nią przejawia bogactwo uczuciowe, myślowo-ideowe i twórcze. K. Dąbrowski przebadał wielkich artystów, badaczy, ludzi twórczych i zauważył pewien znaczący związek między nadpobudliwością psychonerwicową a życiem twórczym. Wielopoziomowość wzrasta wraz z rozwojem człowieka dzięki tajemniczemu procesowi transcendencji. Pojęcie to oznacza, iż w człowieku istnieje zdolność rozwoju przez przekraczanie kolejnych poziomów percepcji, poznania czy adaptacji społecznej. Przyjrzyjmy się teraz fenomenowi narodzin człowieka. Pobieżna obserwacja noworodka wychodzącego z łona kobiety pozwala nam stwierdzić, iż krzyk dziecka spowodowany jest prawdopodobnie niebywałym szokiem i skokiem rozwojowym. Jakiś czas temu w jednej z konferencji na youtubie słuchałem o tym, iż badania mówią o niebywałym wzroście połączeń nerwowych w mózgu nowo narodzonego. Z jednopoziomowej jedni noworodek-matka powstaje oddzielny człowiek. Oczywiście na potrzeby tekstu dokonujemy tu uproszczenia. Życie niemowlęce a potem wczesnodziecięce to szereg procesów usamodzielniania się i rodzenia się ego małego człowieka.
Powszechnie wiadomo, że ludzie nierozwinięci psychicznie (jednopoziomowość psychiki) nie są w stanie zrozumieć innych, mają trudności z empatią, mogą zadawać ból innym bez doświadczenia poczucia winy i wstydu. Psychotyk-egotysta nie widzi w świecie żadnej głębi, dlatego też za wszelką cenę zaspokaja jedynie najprostsze potrzeby samozachowawcze (pożywienie, seks, zachowanie życia), nawet za cenę życia innych. Im wyższy poziom rozwój tym człowiek szerszej i głębiej widzi rzeczywistość, potrafi indywidualnie podchodzić do każdej relacji, a więzi, które buduje posiadają bogactwo przeżyć, sensu i wzajemnego szacunku. V. Frankl zauważył, że w obozach zagłady były jednostki, które przejawiały zachowania prospołeczne i empatyczne; potrafili dzielić się z innymi kawałkiem chleba czy dobrym słowem za cenę własnego zdrowia czy życia. Oznacza to, że w obrębie ich świata psychicznego istniały "wartości wyższe" takie jak samorealizacja, potrzeby estetyczne: piękna, harmonii, pokoju między ludźmi czy poznawcze: wiedzy, rozumienia. 

Rozwój człowieka dokonuje się więc również dzięki cierpieniu. Ono nie pozwala zostać nam na danym poziomie rozwojowym i choć marzeniem człowieka pozostaje rajski eden wewnątrz psychiki i w świecie, to drogą do niego nie jest ucieczka, konsumpcjonizm czy zaspokajanie podstaw egzystencji (tzw. samozachowawcze potrzeby: seks, jedzenie, przetrwanie), a pójście za zjawiającym się w psyche doświadczeniem cierpienia. które prowadzi wyżej. Nie trzeba go szukać. Przychodzi samo z siebie. W doświadczeniu człowieka bezradność, ból, brak sensu czy depresyjny nastrój sam w sobie jest bezsensu. Jednak w perspektywie przejścia przez niego, staje się on sensowny, konieczny i z gruntu rzeczy oczywisty. Z dystansu możemy zobaczyć sens tego, co nam się przydarzyło.

Podstawowym sposobem pracy z dezintegracyjnym cierpieniem w człowieku pozostaje dialog, szacunek i bliskość z nim samym. Homo sapiens ucieka od "ostrza bólu i zmagań". Jednak mechanizm obronny w postaci ucieczki, odwleka i wzmacnia jedynie nieproszonego gościa, który puka do drzwi świadomości psyche. Warto więc zatrzymać się nad codziennym złym nastrojem, złością czy głębokim smutkiem. Co mówi to doświadczenie? Jaką pracę ma do wykonania? Współczesny rozwój szkół psychoterapeutycznych i wzmożonej praktyki klinicznej pokazują pragnienie człowieka, by poznać i zrozumieć siebie. Przestrzeń dla "dezintegracji pozytywnej" to również przestrzeń na twórczość. K. Dąbrowski badając życie psychiczne różnych artystów ukazuje niebywałą wartość nadpobudliwości psychicznej w pracy twórczej. Wiele wspaniałych dzieł powstało dzięki ciemnym nocom psyche. A. Storr w "Samotność. Powrót do jaźni" pokazuje jak istotną rolę w twórczej pracy wybitnych jednostek ogrywa samotność i czas w którym człowiek spotyka się z wewnętrznym światem subiektywnych odniesień i wartości.

Tabletki, leki i środki otępiające cierpienie niosą ulgę i same w sobie są dobrym odkryciem ludzkości. Jednak nie one poniosą nas na wyżyny ewolucji ludzkiej świadomości. Jeśli człowiek chce iść do przodu w poznaniu siebie i w zrozumieniu swej wielkiej roli w świecie niezbędnym jest, żeby afirmował, przyjął i przytulił cierpienie własne i innych. Tak jak Matka Teresa tuliła chore i cierpiące dzieci z pełną czułością i oddaniem, tak i my ludzie XXI wieku musimy przytulić ból, osamotnienie i trud własnego życia i innych. Wszystko by się rozwijać. Masochizm czy duma z cierpienia jest zatrzymaniem w drodze.

W tym miejscu przypominają mi się momenty z przeszłości, gdy karmiłem niepełnosprawnych, przewijałem chorych w szpitalu czy wycierałem łzy cierpiącego człowieka. Wszystkie te chwile uczą mnie, że szacunek, akceptacja i wyjście z własnego ja przyczyniają się do rozwoju siebie i świata, w którym żyję. W drogę przyjaciele! Życie samo prowadzi nas w górę!

Zakończmy pięknym tekstem K. Dąbrowskiego "Przesłanie do nadwrażliwych":

Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi 
za waszą czułość w nieczułości świata 
za niepewność wśród jego pewności
Bądźcie pozdrowieni 
za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych

Bądźcie pozdrowieni 
za to, że odczuwacie niepokój świata 
jego bezdenną ograniczoność i pewność siebie

Bądźcie pozdrowieni 
za potrzebę oczyszczenia rąk z niewidzialnego brudu świata 
za wasz lęk przed bezsensem istnienia

Za delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie

Bądźcie pozdrowieni 
za waszą niezaradność praktyczną w zwykłym 
i praktyczność w nieznanym 
za wasz realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego

Bądźcie pozdrowieni 
za waszą wyłączność i trwogę przed utratą bliskich 
za wasze zachłanne przyjaźnie i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami

Bądźcie pozdrowieni 
za waszą twórczość i ekstazę 
za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno

Bądźcie pozdrowieni 
za wasze wielkie uzdolnienia nigdy nie wykorzystane 
za to, że niepoznanie się na waszej wielkości 
nie pozwoli docenić tych, co przyjdą po was

Bądźcie pozdrowieni 
za to, że jesteście leczeni 
zamiast leczyć innych

Bądźcie pozdrowieni 
za to, że wasza niebiańska siła jest spychana i deptana 
przez siłę brutalną i zwierzęcą

za to, co w was przeczutego, niewypowiedzianego, nieograniczonego

za samotność i niezwykłość waszych dróg

bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz