- Czy możemy porozmawiać? – zapytała rozżalona kobieta.
Mistrz nie odpowiadał. Siedział spokojnie. W pewnym momencie popatrzył w oczy kobiety.
- No dobrze, więc… - zaczęła kobieta – Moja sytuacja jest tragiczna. Wydaje mi się, że ciemność mnie pochłania. Pogrążam się w beznadziei. Pustka to moja codzienność. Beezseensuu... Nic mnie nie cieszy. Wszyscy mnie zostawili. Jestem sama. Nie mam w niczym oparcia. Czeka mnie śmierć, odrzucenie, piekło.
- Śmierć, odrzucenie, piekło – powtórzył spokojnie mistrz.
- Śmierć. Nie mam nic. Jestem skończona.
Po chwili milczenia mistrz zaproponował:
- Zapal więc ze mną fajkę i posiedźmy razem przy tym ciepłym piecu, jeśli chcesz...
- Jak możesz tak mówić?! – krzyknęła kobieta – nie ma w tobie ani krzty współczucia?!
Kobieta wybiegła z mieszkania mistrza trzaskając za sobą drzwiami.
Mistrz, który żył w głębokim spokoju po przeżyciu wieloletniej depresji związanej z jego duchową drogą, pykał spokojnie fajkę i cieszył się ciepłem pieca. Kobieta zaś wróciła do domu i bardzo walczyła ze swoim bólem, pomnażając jego moc i władzę nad sobą. Uciekła od współczucia, które siedziało przy piecu.
Realne jest to, co jest, a nie to, co wydaje się, że jest...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz