niedziela, 24 listopada 2019

Utulone, czyli opowieść o mocy przyjęcia

Warsztaty profilaktyczne w jednej ze szkół gdzieś w Polsce. Klasa siódma. Uczniowie dobrze się znają, spędzają czas ze sobą. Można wyczuć atmosferę przyjaźni. Chętnie biorą udział w rozmowie i w odgrywaniu scenek. Mają dryg aktorski i są otwarci, by rozmawiać o uczuciach, o relacjach, o radzeniu sobie z sytuacjami trudnymi w życiu.

Pod koniec zajęć uczniowie mówią do siebie komplementy. Każda osoba słyszy o sobie pozytywne rzeczy bez udawania i bez naciągania. Chłopcy i dziewczyny mają na swoich twarzach uśmiechy czy łzy wzruszenia. Wyczuwa się atmosferę prostej, niesztucznej radości. W pewnym momencie chłopiec, który ma trudności w zachowaniu, którego tata był jakiś w więzieniu, a teraz tęskni za nim, bo jest za granicą, siada na krześle dobrego słowa. Uczniowie mówią miłe rzeczy na jego temat, a on zaczyna płakać. Pół klasy wstaje żeby go przytulić. Naturalnie, bez jakiejkolwiek instrukcji czy zachęty z mojej strony. Dobroć kolegów i koleżanek rozbraja go do końca. Łzy płyną strumieniami. Kilka osób zaczyna ze wzruszenia płakać, a ja płaczę razem z nimi.

Przytulili coś co niesamowicie potrzebuje miłości, akceptacji i wsparcia. Poczułem jakbyśmy razem przytulili-przyjęli zranioną część świata. Po warsztatach chłopak podchodzi do mnie. Przytulam go, a on mówi: bardzo pana polubiłem. Wracam do domu i zastanawiam się jak potężna moc przepłynęła przez grupę.

Przytulanie odrzuconych części w człowieku, w grupie, w świecie nie oznacza zawsze cudownych przeżyć, choć bez wątpienia często  mogą się pojawić. Przytulanie jest przyjęciem. Tam gdzie jest przyjęcie, tam jest integracja. Każdy kto pracował nad własnym wnętrzem wie, że im więcej przyjmie tego, czego nie lubi, nie akceptuje; tego, co odrzuca czy wypiera, tym bardziej odczuje siebie jako pełnego, przeżytego i będącego na swoim miejscu. Bardzo zwyczajnie zaczyna się wtedy żyć bez oczekiwań, bez wielkich presji czy bez blichtru kłamstw.

Czasem zdarzają się warsztaty jak te, o których piszę w tym tekście. Młodzi byli gotowi wejść głęboko i zabrali mnie tam ze sobą. Piękne i wzruszające. Wracam z radością i z wdzięcznością. Wiem, że to co zdarzyło się w tej grupie oddziałuje na wszystko. Jedno przytulenie tych części w nas, które potępiliśmy, wzmacnia wszystkie procesy przebaczenia w świecie. Nie jesteśmy wyizolowanym jednostkami. Oddzielenie jest iluzyjną percepcją. Wszystko, co robię oddziałuje na Całość.

Idę swobodnie. Oddycham głęboko. Zimny wiatr wieje intensywnie. Ostatnia łza wypływa z mych oczu. Radość. Spokój. Chcę tulić wszystkie części odrzucone w sobie, w grupach, w świecie. Odnawiam intencję niesienia pokoju i radości, a następnie idę wzmocnić głodne ciało pyszną strawą. Wiatr wieje. Szare niebo pachnie spokojem i ciszą umiłowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz